Amelia Labbé

Dziewczę to o imieniu Amelia jest nienaturalnie nieśmiałe i milutkie.
Uwielbia zagadki i tajemnice.
Nie lubi być w centrum uwagi.
Kocha być anonimową.
Najchętniej sama zapakowałaby się w wielkie pudło z napisem 'Mnie tu nie ma'.
W słuchawkach w uszach wychodzi od poniedziałku do piątku o 7:30 z wielkiego apartamentowca w którym mieszka wraz z matką.
Nie obchodzi jej, że nie ma ojca. [który zniknął tuż przed porodem Amelii]
Jej pasją jest fotografia.
Jest dość cierpliwą osobą, trzeba dużo, żeby ją wkurzyć. A kiedy się ją wkurzy - zapomina o swej nienaturalnej nieśmiałości i mówi co jej ślina na język przyniesie. Cóż, jaka matka taka córka. [z tym, że matka jest bardzo rozrywkową i udzielającą się towarzysko kobietą. Ale jest cierpliwa - i też potrzeba dużo, by wyprowadzić ją z równowagi.]
Amelia jest wegetarianką. Jeśli widzi, że ktoś z niej kpi i je przy niej mięso w jakiejkolwiek postaci, od razu się denerwuje, podchodzi i mówi 'co jej ślina na język przyniesie'
Czy mówiłam,że kocha budyń waniliowy?
Nie. A więc kocha. No.

c'est tout!
au revoir ...[/b]

Ależ mi się podoba! Chcę już notkę! Smile

oh, już jutro zacznę pisać Smile

postaram się jak najdłuższą.
Bardzo mi miło :*

O! Im dłuższa, tym lepiej!

Jest już blog <:.

choo-choo.blog.onet.pl

Ja też jestem wegetarianką, ale toleruję ludzi którzy jedzą mięso.

Moja kuzynka też jest wegetarianką.
I nie toleruje Wink

A ja przyjęłam, że byłoby to ciekawe urozmaicenie mojej postaci.

To mnie nie tolerują. Babcia i ciotki wciąż by tylko wypominały jakie to złe i w ogóle, a ja bronię praw zwierząt i będąc wegetarianką czuję się świetnie.

I prawidłowo.
Podziwiam Cię za to, naprawdę.
Ja na przykład mogę się popłakać widząc że ktoś je tzw. koninę? z konia?
I każdy ma prawo do własnego wyboru - taką zasadę preferuję ja.
Nie przepadam za ludźmi, którzy nie posiadają własnego zdania i ślepo zgadzają się na wszystko.
Moja babcia również nie jest zadowolona z tego, że np. nie chodzę do kościoła. Nie obrażając nikogo oczywiście, dla mnie kościół to jedna wielka propaganda. Powtarzam, NIE OBRAŻAJĄC.

Cóż, z kościołem się zgadzam, również nie obrażając.
Mięso jednak jem.

Ja również Smile

tylko koniny... nigdy bym nie tknęła.
raz mi mama dała.
no dobra, wzięłam do buzi.
gryzę... takie dziwne.
mówi mi że to konina...
a ja mało co nie zwymiotowałam.
to straszne, że w ogóle robią coś takiego.
straszne.

Nie mówię, że słuszne, ale jem.

konine jesz?

Podziwiam.

Nie słyszałam nigdy o koninie ale ogólnie nie lubię mięsa więc raczej bym nie tknęła Laughing

Mój kuzyn je jedynie kotlety mielone. A podziwiam go. Zaczął w wieku bodajże siedmiu lat i do tej pory, kiedy ma 11, a nie zawsze jednak był wytrwały.